niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 5

Rozdział 5 

Stał nade mną jakiś chłopak o fioletowych włosach i złotych oczach. W ręku miał Guan-dao, a obok niego był duch chińskiego wojownika.
-To ty próbowałaś zabić mojego wuja ?-zapytał ze sztucznym śmiechem. 
-Nani ?! (Co?!)
-Może coś Ci mówi nazwisko Tao?!-zapytał z kpiną patrząc na mnie, a mi się przypomniało. To było ostatnie zlecenie, po którym ledwo uszłam z życiem. 
Milczałam, nie chciałam tego pamiętać, to wszystko moja wina. Teraz nie miałam na sobie swojego kimona, tylko czarny mundurek i czerwoną chustę. 
-Mówi-mruknęłam 
-Czemu próbowałaś go zabić ?
-Takie było zlecenie, ktoś chciał zemsty-powiedziałam patrząc na niego przelotnie, a ten o czymś, wyraźnie rozmyślał. Nie wiem czemu, zabijałam kiedy ktoś chciał zemsty na innej osobie, która często była grzeszna. 
-Trudno było Cię znaleźć-powiedział 
-Chcesz się na mnie mścić?-zapytałam z arogancją, patrząc na niego chłodno.  
-Nie, ale i tak pójdziesz ze mną-odpowiedział ciągnąc mnie za rękę, ale się wyrwałam.
-Masz mnie nie dotykać i czego chcesz ?!
-Wielki Duch chce się z Tobą widzieć-mruknął 
-Wielki Duch ?!-zapytałam z niedowierzaniem 
-Po jaką cholerę!!!!-dodałam 
-Nie wiem i nie obchodzi mnie to, po prostu masz ze mną iść.
-Dobrze pójdę- warknęłam, nawet nie wiedziałam czemu to robię, może to przez wyrzuty sumienia, że prawie zabiłam jego wuja i zabiłam przy okazji jego ojca, ale to już dawno temu. Pamiętam, że pewna osoba chciała zemsty, ale jak go zabiłam to już nie wiem....
Po paru godzinach marszu doszliśmy do jakiejś posiadłości. Do tego szamana podbiegli jacyś chłopcy i dwie dziewczyny.
- I jak ?-zapytał chłopak identyczny jak Hao, ale miał inny ubiór i krótsze włosy.
-To ona-powiedział ten chłopak co mnie przyprowadził, wskazując na mnie ręką. Popatrzyłam na nich z obojętnością i pustym wyrazem twarzy. 
-Witaj, ty pewnie jesteś Asai-san ?-zapytali na wstępie, pokiwałam twierdząco głową, do mnie podleciał kruk. Trzymał w ręce czerwoną kopertę ze znakiem piekła. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać. Podeszła do mnie jakaś blondynka, wyglądała na medium. Wzięła ode mnie list i zamarła przeglądając jego zawartość.
-Jigoku Shoujo -wyszeptała z przerażeniem. Już kiedyś ktoś tak mnie nazwał, tylko czemu ?
-To na prawdę ona ?!-zapytali chórem szamani , patrząc na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. Ni złość, nienawiść czy smutek, tylko strach....
-Ja jestem Yoh Asakura, ta obok Ciebie to Anna Kyoyama, na przeciwko to Len Tao, a reszta to Jun Tao, Horohoro inaczej Trey, Pilica Usui, Lyserg, Choco, Rio , Manta- powiedział z uśmiechem szatyn
-Asakura ?! Masz brata bliźniaka, prawda ?-mruknęłam zadając pytanie retoryczne, a ten pokiwał głową na Tak. Uśmiech zszedł mu z twarzy, ale tylko na chwilę.
-Jak masz na imię ?-zapytała mnie blondynka, w czarnej sukience 
-Seki-odpowiedziałam, ale to nie było moje prawdziwe imię.
"Kłamie"-pomyślała medium.
-Przed podróżą do Dobie, musimy jeszcze wyruszyć do Osorezan-oznajmiła, a ja zabrałam z podłogi moją korespondencje.... 
Uważnie czytałam tekst i odpisałam na nim, wbrew swojej woli, ale tak musiało być. Zaakceptowałam prośbę i dałam krukowi by wysłał to.... 


***

Tak wiem beznadzieja, trudno... -,- 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz