Rozdział 3
Siedziałam tak dłuższą chwile patrząc w krucze oczy, niedaleko przechodził czarny kot. Tylko, że on był niezwykły, bo miał aż dwa ogony.
Podszedł do mnie trochę bliżej i zaczął się łasić, był prześliczny i miał takie niesamowite oczy... Jedno oko było czerwone, a drugie zielone, w blasku księżyca wyglądało to jeszcze bardziej tajemniczo, niż by wyglądało za dnia...
Nie rozumiałam tego, zwierzęta się mnie nie bały i nigdy nie skrzywdziłam przyrody, a ludzi zabijałam. Co prawda w brew swojej woli, ale jednak to było dziwne.
Wstałam szybko i weszłam do namiotu w którym wcześniej leżałam. Siedział tam Asakura i czytał coś.
-Ohayo-powiedziałam z uśmiechem, byłam mu wdzięczna, bo jako pierwszy mi pomógł. Nikt mi nigdy nie pomagał, od tego wypadku, który był moją winą. Na te wspomnienia zawsze chciało mi się płakać, nie potrafiłam tego przed nikim przyznać, a nawet trudno mi to zrobić przed samą sobą.
Usiadłam koło niego na macie, przyglądając się temu co robi. Przerwał czytać i podał mi jakiś owoc. Chyba była do pomarańcza.
-Arigato Hao-kun-powiedziałam szczerze, gdy zostałam zmuszona do pracy seryjnego zabójcy, to jedyne posiłki jakie dostawałam to były dwie miseczki ryżu na dzień.
-"kun"?-zapytał spoglądając na mnie ukradkiem
-Hai
-Czemu jesteś poszukiwana na całym świecie ?-zapytała
-Nie ważne- mruknęłam, nie chciałam o tym mówić, o tym wszystkim co się stało, zresztą ledwo to pamiętam. Po ostatniej "misji" zostałam prawie zabita przez jakiegoś szamana, którego miałam się pozbyć. Takie miałam zlecenie, nie zrobiłabym tego, ale wtedy straciłam kontrole nad sobą i prawie go zamordowałam.
-Powiesz jak będziesz gotowa-westchnął, pewnie oczekiwała odpowiedzi na jego pytania.
-Jesteś bardzo ciekawy ?-zapytałam ze zrezygnowaniem
-Jak nie chcesz to nie mów-warknął
-Byłam seryjnym zabójcą-wyszeptałam, wstydząc się tego.
-Aż na skale globalną ?
-Nie twoja sprawa !
Wyszłam ze łzami w oczach z namiotu, kierując się ku pobliskiemu laskowi. Za mną pojawiło się średniowieczne narzędzie tortur....
***
-Nie twoja sprawa !
Wyszłam ze łzami w oczach z namiotu, kierując się ku pobliskiemu laskowi. Za mną pojawiło się średniowieczne narzędzie tortur....
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz